Po zacietych walkach o Wał Pomorski, nieopodal wsi Podgaje k. Piły, w województwie Wielkopolskim, a do 1945 roku na terenie III Rzeszy, specjalistyczne elitarne jednostki żołnierzy SS złożone z Holendrów i Łotyszy , dokonały zbrodni ludobójstwa z okrucieństwem na Żołnierzach 4 Kompanii, 3 Pułku Dywizji im.Tadeusza Kościuszki. Spaleni żywcem w stodole, wówczas na obcej wrogiej ziemi, choć przed wiekami Polskiej. Uczą nas, jak ważna jest pamięć o dawnych wydarzeniach które kreują nam obraz przestrogi we współczesności.
Czytamy w wikipedii :
W trakcie
walk o
Wał Pomorski w
1945, w miejscowości
Podgaje żołnierze
[1] z 48. Pułku Grenadierów Pancernych SS „General Seyffardt” z holenderskiej
23. Dywizji SS „Nederland”[2] lub żołnierze z łotewskiej
15. Dywizji Grenadierów SS dokonali zbrodni na 32 żołnierzach
ludowego Wojska Polskiego z 4. kompanii 3. Pułku Piechoty 1. Dywizji Piechoty, którym najpierw skrępowano ręce drutem kolczastym
[3][4], a następnie wprowadzono do stodoły i spalono żywcem
[3][4][5][6][7][8].
Z najnowszych badań
[1][9] wynika jednak, że w rzeczywistości doszło do rozstrzelania lub zastrzelenia około 160 żołnierzy polskich pojmanych podczas walk w dniach 31 stycznia – 2 lutego 1945 w okolicach wsi Podgaje. Część z tych żołnierzy zabito na terenie wsi i jej okolicach, m.in. dobito na miejscu kapitulacji rannych z 4. kompanii 2. batalionu 3. Pułku Piechoty z 1. Dywizji Piechoty pod dowództwem podporucznika
Alfreda Sofki. Ponadto, poddawane jest w wątpliwość związanie jeńców drutem kolczastym, a relacje świadków mówią o użyciu kabla telefonicznego
[10]. Ranny w bitwie żołnierz
Władysław Gąsiorowski wspominał
[11]:
Żołnierze niemieccy pojedynczo i w grupach podchodzili do leżących proszących o ratunek i jeśli żołnierz na ich wezwanie podniósł się, to zabierali go do niewoli. Zaś ciężej rannych, niemogących się podnieść, dobijali, strzelając do nich z karabinów i pistoletów. Gdy zauważyłem żołnierzy niemieckich zbliżających się do mnie, ułożyłem bezwładnie ręce i głowę na ziemi. Dwaj żołnierze niemieccy kopnęli leżącego blisko mnie zabitego żołnierza, a następnie mnie i gdy się nie poruszyłem, powiedzieli jeden do drugiego – «kaput» i odeszli. Byli w białych kurtkach i z białymi pokrowcami na czapkach.
Z tej liczby 32 żołnierzy (pochodzących właśnie z oddziału podporucznika Sofki) zginęło w samej stodole, która najprawdopodobniej została podpalona przez wycofujące się jednostki SS lub przez szturmujące wieś polskie oddziały. Fakt spalenia żywcem owych 32 żołnierzy pozostaje niewyjaśniony, jednak na podstawie relacji naocznych świadków, zajmujących się pochówkiem zwłok, można stwierdzić, że nie wszyscy jeńcy byli powiązani drutem, a część posiadała rany głowy sugerujące ich uprzednie zastrzelenie (ran na innych częściach ciał nie dało się stwierdzić z powodu spalenia zwłok).
Część źródeł przypisuje tę zbrodnię formacji łotewskiej „Kampfgruppe Elster”. Formacja o tej nazwie rzeczywiście istniała, jednak w sierpniu i wrześniu 1944 walczyła przeciw
aliantom zachodnim we Francji i skapitulowała 18 września 1944 przed oddziałami amerykańskimi na moście Beaugency. Jednostka ta liczyła około 25 tysięcy żołnierzy i miała czysto
niemiecki skład osobowy (nazwa grupy pochodziła od nazwiska dowódcy B. H. Elstera). Możliwość istnienia grupy o identycznej nazwie w składzie wojsk łotewskich na
froncie wschodnim nie jest wykluczona, ale pozostaje bardzo mało prawdopodobna i nie została potwierdzona przez przekazy źródłowe.
CZEŚC I PAMIĘĆ BOHATEROM WOLNOŚCI !