Wpis o Janie h. Newlin MAZARAKI
Śpieszę dodać, iż przy dźwiękach marsza 20. pU, oddaniu honorów przez umundurowanych i pozostałych uczestników spotkania przy grobie rotmistrza, zapaliliśmy znicze i złożyliśmy wiązankę kwiatów. Tak zgromadzeni na cmentarzu w Krasnem członkowie Szwadronu Podkarpacie i Konnej Straży Ochrony Przyrody z pod znaku 20 pU, zarazem wolontariusze Polskiego Czarnego Krzyża, uczcili 158 rocznicę wybuchu powstania. Rotmistrz „Dziadzia”, bo tak zwracano się do honorowego członka korpusu oficerów 20 pułku ułanów, noszący z dumą amarantowe, z żyłką granatowo-białą pośrodku, proporczyki kołnierzowe na swym kombatanckim mundurze, był jedynym z żyjących w wolnej Rzeczypospolitej kombatantów-powstańców, posiadającym oficjalnie prawo noszenia barw pułkowych. Kawaler srebrnego orderu Virtuti Militari i Krzyża Walecznych, był zarazem świetnym kronikarzem swojego czasu. Dzięki zapiskom przeznaczonym dla swoich dzieci, możemy dziś, staraniem rodziny poznać Jego powstańczą drogę. Upadek powstania zmusił Go do opuszczenia stron rodzinnych, osiadł w Galicji i po jakimś czasie trafił na rzeszowską ziemię, która dlań stała się drugą ziemią rodzinną. Na parę tygodni przed odejściem z tego świata, będąc już mocno chorowity, ujrzał jeszcze ze swego okna szwadrony pułku 20., które ustawione w szyku gromko huknęły: „Czołem panie Rotmistrzu!”. To ostatnie Święta Wielkanocne „Dziadzia”. Zmarł 4. Maja roku 1922.